Termin psychologia pochodzi z języka greckiego i dosłownie oznacza „naukę o duszy”. Służy rozumieniu człowieka i jest wykorzystywana w coraz większym zakresie w różnych dziedzinach życia. W biznesie, reklamie, obsłudze klienta, medycynie, sporcie, ekonomii. Dlaczego więc miałaby ominąć nasze prywatne życie? Świat byłby o wiele bardziej zachwycającym miejscem, gdyby każdy z nas nabył choćby podstawowe zrozumienie siebie.
Ten wpis jest kontynuacją tematu o zaburzeniach psychicznych. Coraz więcej osób cierpi na różnego typu zaburzenia, bardzo mało jest ludzi zdrowych pod względem psychicznym.
Mimo że terapeutą nie jestem, mam sporą wiedzę na ten temat, którą czerpię z własnych doświadczeń, z przeżyć najbliższych oraz znajomych, ze swoich licznych lektur i obserwacji tego zagadnienia.
Cel psychoterapii
Daniel Goleman w swojej książce Inteligencja Emocjonalna opisuje, czym jest psychoterapia:
„Psychoterapia jest w znacznej części naprawianiem lub nadrabianiem tego, co zostało wypaczone lub zaprzepaszczone we wcześniejszych okresach życia”.
Z kolei Daniel Mackler, były psychoterapeuta z 10-letnim stażem mówi, że terapia nie tyle polega na pomaganiu ludziom w rozwiązywaniu ich problemów, ale raczej na zdobyciu przez nich narzędzi do pomagania sobie samemu. Według niego terapia powinna mieć na celu nauczenie ludzi, jak z czasem przeprowadzać autoterapię.
Myślę, że te dwie opinie się uzupełniają i dobrze oddają ideę psychoterapii. Ponieważ z reguły byliśmy niedokochani, skrzywdzeni w pewnym stopniu (najczęściej przez rodziców) i brakuje nam podstawowej wiedzy oraz umiejętności dbania o swój dobrostan psychiczny, potrzebujemy fachowej osoby, która zapewni nam bezwarunkową akceptację, pomoże wyleczyć traumy i uzupełnić deficyty. Dodatkowo nauczy nas, jak możemy sami zacząć dbać o swoje potrzeby, by stać się samodzielnym, niezależnym i świadomym siebie dorosłym.
Psychoterapia to rozwój, autorefleksja, samoświadomość, droga ku mentalnej dojrzałości. Pod warunkiem zaangażowania klienta i chęci zbadania swojej natury może być – i dla mnie cały czas jest –fascynującą podróżą. Nie trzeba być chorym lub mieć poważne problemy, żeby wybrać się do psychoterapeuty. Na terapii uczymy się o emocjach, dowiadujemy się dużo o sobie, zaczynamy lepiej rozumieć siebie i innych, wchodzimy w bliską relację z drugim człowiekiem – terapeutą. Sesje terapeutyczne mogą być jedynym miejscem na ziemi, gdzie pozwolimy sobie na całkowite bycie sobą i pokazanie najprawdziwszej części siebie.
Terapia niesłychanie wzbogaca. Warto postrzegać ją raczej jako luksus i przywilej, niż wstydliwy lub uciążliwy etap w naszym życiu. Nie wstydzę się faktu korzystania z psychoterapii. Chcę mówić o tym głośno, by przełamać to tabu. Co więcej: jestem z tego dumna. Bo to moja praca, mój rozwój, moja walka i moje zwycięstwa.
Blokada
Trudno jest podjąć decyzję o terapii. Nauczono nas, że musimy radzić sobie sami, więc brak pomysłu na samodzielne rozwiązanie problemu interpretujemy często jako porażkę i słabość. Nie lubimy być bezradni i zależni od innych. Szczególnie chłopcom zostało to silnie wpojone w związku z patriarchalnym modelem faceta-twardziela, więc nic dziwnego, że z terapii korzysta więcej kobiet, choć na szczęście to się stopniowo zmienia.
Ci, którzy podejmują się jakiejś formy terapii czy leczenia, zasługują na uznanie, bo pokonują swoje wewnętrzne demony i przestają maskować swoją wrażliwość, a wrażliwość – jest takie genialne słowo po angielsku: vulnerability – to siła:
„Tylko prawdziwy twardziel umie mówić o swoich słabościach” (Robert Rutkowski, psychoterapeuta).
Tak jak naturalnie szukamy pomocy przy chorobach fizycznych, tak samo powinniśmy reagować, gdy dzieje się niedobrze z naszą psychiką. To, że społeczeństwo nadaje mniejsze znaczenie zdrowiu psychicznemu, nie oznacza, że mamy w to wierzyć. Biorąc pod uwagę system, opresyjną kulturę i domy, w których dorastaliśmy, praktycznie każdy z nas potrzebuje pomocy. Śmiem twierdzić, że co najmniej 95% społeczeństwa w Polsce, niezależnie od wieku, potrzebuje jakiejś formy profesjonalnego wsparcia psychologicznego – terapii indywidualnej, terapii grupowej, grupy wsparcia, psychoedukacji itp.
To nie moda, tylko oświecenie
Niestety nie ma na świecie osoby, która miałaby idealne dzieciństwo, same dobre wspomnienia ze szkoły i wspaniałe otoczenie wokół siebie. Prawdopodobnie nie istnieje człowiek bez tzw. schematów – głęboko zakorzenionych w okresie dzieciństwa dysfunkcyjnych przekonań na temat nas samych i świata.
Często ludzie mówią: „Ja nie mam żadnych traum z dzieciństwa” albo „Owszem, byłem bity, ale jakoś sobie z tym poradziłem”. Mamy naturalną potrzebę gloryfikowania swoich rodziców, nawet gdy jesteśmy dorośli lub tym bardziej, gdy mamy własne dzieci. Poza tym doświadczenia z dzieciństwa z czasem mogą ulec pozytywnym reinterpretacjom albo wyparciu z pamięci. Wspominam o rodzicach i dzieciństwie dlatego, że pierwsze lata (a właściwie kilkanaście lat) naszego życia w największym stopniu determinują nasze dorosłe życie. A dzieciństwa trudno oddzielić od rodziców (lub opiekunów, jeśli rodzice byli nieobecni). Większość kłopotów, które mamy w dorosłym życiu, bierze się z doświadczeń z dzieciństwa. Jest to kluczowa wiedza, gdy próbujemy rozwiązywać swoje obecne problemy.
Jeśli mamy trudności z ustaleniem własnej tożsamości, swoich wartości czy pasji. Nie do końca czujemy się szczęśliwi, spełnieni – w pracy, w relacjach z innymi lub ze sobą. Jeśli mamy dużo lęków co do przyszłości albo po prostu czujemy, że nie w pełni wykorzystujemy swój potencjał, mimo pozornie udanego życia, to istnieje w naszym życiu wystarczający powód, żeby przejść się do specjalisty. Wymieniłam raptem kilka rzeczy, ale powodów wizyty może być nieskończenie wiele. Jeśli boisz się, że tylko wmawiasz sobie problemy, a przecież nic się takiego nie dziele – to może być oznaka, że właśnie coś się dzieje i nie powinieneś tego zignorować. Każdy pretekst jest dobry, żeby wreszcie zająć się sobą. Psychoterapia może uratować życie. Może oddać wolność, która została Tobie odebrana.
I dajmy sobie prawo do szczęścia, szukając fachowej pomocy. Spychając swoje trudności do podświadomości i tuszując je zastępczymi zachowaniami, skazujemy siebie na wieczne nieszczęście. Ruszmy swoje pośladki i zróbmy w końcu coś dla siebie 🙂
Polub mój fanpage, aby być na bieżąco.