Spotkałeś w życiu ludzi, którzy regularnie podcinają Ci skrzydła?

Okropne to uczucie… jakby zabrali całą Twoją energię życia i chęć działania. Jakby symbolicznie włożyli Ci miecz w serce. Sprowadzają spustoszenie i niszczą emocjonalnie.

Sieją swoją trucizną i gaszą cały Twój zapał. Piją Twoją krew, aż zaczynasz wątpić w to, w co przed chwilą tak mocno wierzyłeś. Na moment stajesz się jednym z nich. Poddajesz się. Stwierdzasz, że byłeś głupi i naiwny.

Nic nie osiągniesz, jeśli ulegniesz. Uwierzysz, że mieli rację. Musisz szybko pozbyć się tego jadu i zrozumieć, że istnieją „diabły” w postaci ludzkiej (i tylko w tej postaci!). Powtarzasz sobie, że Twoje idee są sensowne i wartościowe. Natychmiast szukasz ukojenia w ludziach, którzy nacierają Cię olejkiem uspokajającym – swoim towarzystwem i słowami pełnymi optymizmu i zdrowego podejścia. Gdy jesteś sam, prowadzisz własny monolog w głowie i przekonujesz siebie o słuszności obranej drogi. Postanawiasz więcej nie poddać się następnej manipulacji, aż staniesz się na tyle silny, by z czasem móc przejść obojętnie lub wyśmiać ich głośno.

Nie możesz być szczęśliwy

To jest typ, który nie znosi, gdy innym się udaje. Który wewnętrznie wścieka się, gdy inni są szczęśliwi.

„Szczęśliwi, ale jak to?! Jakim cudem? Im nie może się udać, skoro mnie się nie udaje, oni muszą coś oszukiwać, to szczęście zaraz się skończy i poznają „prawdziwy” smak życia…” – powtarzają sobie, zgrzytając zębami.

Chcieliby, żebyś dzielił ich los. Będą Ci wytykać każdy błąd i cieszyć się z Twojej najmniejszej porażki. Bo gdy niektórzy sami są nieszczęśliwi, to bardzo lubią widzieć innych jako nieszczęśliwych. To ludzie, którzy nie wierzą, że możesz być autentycznie zadowolony z życia. Dziwią się.

A praca? Jak można lubić swoją pracę, gdy jest tak beznadziejna? Jak można kochać swojego partnera, gdy ma nas w dupie? Jak można cieszyć się z pogody, gdy… [tu możesz wstawić cokolwiek, bo ci, którzy ciągle narzekają, to zarówno słońce, jak i deszcz im przeszkadza]?

Tak, można cieszyć się ze swojej pracy, można żyć w szczęśliwym związku, można budować zdrowe relacje, można w ogóle mieć za co żyć i móc jeszcze oszczędzać, bo to są czyjeś konkretne wybory, czyjeś decyzje i nastawienie do życia.

Ale to ich nie przekonuje. Obserwują Cię bacznie i rozliczają z każdego słowa, ruchu, żeby tylko udowodnić, że wcale Ci się nie udało. Po prostu Ci nie wierzą, bo znajdują się w błędnym kole. Są jak chomik, który kręci się w kółko, z taką różnicą, że chomik przy tym świetnie się bawi, a oni wręcz przeciwnie. Mogą się wydostać z pułapki, tylko nie chcą. Tak cudownie jest siedzieć z założonymi rękami i marudzić, tak błogo zrzucić całą odpowiedzialność na innych, tak wygodnie stać się skrzywdzoną przez los ofiarą i w ramach kompensacji żądać od innych współczucia.

„Krzywy interes: są ludzie, którzy chcą mieć korzyści z krzywdy, którą sami kiedyś doznali. Chcą za to rekompensaty od wszystkich. Są to osoby roszczeniowe, niemiłe, nieżyczliwe innym” (Katarzyna Miller)

Skąd tyle fatalizmu i czerpania nieopisanej przyjemności z cierpienia? Dlaczego niektóre narody kochają tarzać się w gównie biadolenia? Czy można wyleczyć się z frustracji i zawiści?

Są to pytania retoryczne, na które można znaleźć odpowiedź. Dzięki temu, że ciągle szukam genezy problemów człowieka, udało mi się zrozumieć mechanizmy działania tych ludzi. Wiem, że istnieją przyczyny i okoliczności łagodzące, jednak czasem mam ochotę rzucić je wszystkie w cholerę. Mam dość tłumaczenia i okazywania zrozumienia tym, którzy krzywdzą innych.  Chcę zadać kluczowe pytanie tym dorosłym ludziom:

Co dalej?

moj krzyk

A dlaczego po prostu nie cieszyć się ze szczęścia innych? Dlaczego nie podpatrzeć, jak oni to robią i nauczyć się czegoś od innych? Dlaczego nie spróbować choć raz traktować świat i ludzi takim, jaki chcieliśmy, żeby był? Dlaczego nie zbuntować się przeciwko systemowi rodzinnemu i kulturze, przestać być niewolnikiem chorych schematów i zacząć w końcu zmierzać w kierunku oświecenia i własnej świadomości? Dlaczego tylko niektórzy pracują nad sobą i się rozwijają?

Toksyczne słowa i zachowania potrafią być również wyjątkowo subtelne i niezauważalne… Większość ludzi nie potrafi ich rozpoznać i nazwać, ponieważ najczęściej sami dorastali w takim środowisku, nie doświadczając prawie nigdy zdrowych relacji. To jest przykre, bo nie możesz liczyć na zrozumienie otoczenia. Czujesz się tak potwornie samotny i zrezygnowany w swoich obserwacjach i ocenach, niczym Winston Smith, główny bohater książki Rok 1984.

Nie miałabym większych problemów z tego typu ludźmi, gdyby ich toksyczność nie wychodziła poza ich organizm. Ale świat został tak skonstruowany, że jesteśmy ze sobą nawzajem połączeni. Te z pozoru małe i nieszkodliwe potwory są wśród nas: sąsiedzi, pracownicy, sprzedawcy, nauczyciele, w końcu – rodzina. Trują nam życie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

A wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Oni zatruwają dzieci – swoje i nasze! Bezbronne dzieci świata.

Nie mam na to zgody.

To jest mój krzyk.

podpis-sygnatura