“Gdy możemy być ze sobą nie robiąc nic, jesteśmy wolni, i odnajdziesz wtedy w sobie wiele ukrytych talentów”.
Z pojęciem medytacji i mindfulness (albo uważność po polsku) zetknęłam się kilka lat temu, kiedy wiele osób w mediach zaczęło ją popularyzować i dzielić się swoimi pozytywnymi doświadczeniami. Idea wydawała mi się sensowna i wiedziałam, że kiedyś i ja zacznę to praktykować, ale nie rozumiałam do końca, o co tak naprawdę w tym chodzi… Aż do czasu, gdy przeprowadziłam się do Londynu.
W październkiu 2016 poszłam na spotkanie meetup organizowane przez Dan Graham. I wtedy w końcu (chyba) pojęłam, czym jest mindfulness. Dan mnie zafascynowałam swoją osobą i podejściem do życia. Od razu pomyślałam, że muszę jak najwięcej czerpać z jego wiedzy i mądrości. Od tej pory jestem obecna na jego spotkaniach co tydzień. Dan prowadzi grupę mindfulness od 2,5 roku. Zgodził się być moim pierwszym rozmówcą na blogu. I co więcej: po angielsku. Jestem tym podekscytowana, bo moim ostatecznym celem jest pisać i tworzyć w tym języku, by dotrzeć do większej liczby osób na świecie.
Uwielbiam zadawać ludziom pytania. Dan cierpliwie na nie odpowiada. Wywiad oryginalnie powstał w języku angielskim, który następnie przetłumaczyłam na polski. Jeśli nie masz większych problemów z angielskim, polecam przeczytać naszą rozmowę właśnie w tym języku.
Ani: Dan, tak oto siebie opisujesz: “Jestem osteopatą, przedsiębiorcą i miłośnikiem coachingu”. Ja bym jeszcze dodała, że jesteś koneserem mindfulness 😉 Sprecyzujmy na początek, czy są jakieś różnice między medytacją a mindfulness. I jak Ty rozumiesz te pojęcia?
Dan: No cóż, odpowiadając na Twoje pierwsze pytanie, dla mnie to są te same rzeczy. Chociaż muszę przyznać, że w tej odpowiedzi polegam na o wiele większemu niż ja autorytetowi, komu całkowicie ufam, a mianowicie Osho. Bardziej interesujące pytanie to czym właściwie jest medycja czy mindulness. Dla mnie kiedy jestem, jaki jestem (albo jestem tak jak jestem) możemy zasmakować to, co nazywamy mindulness czy medytacją. To jest smak wewnętrznej jedności, która cechuje się wspaniałym stanem. I dla mnie wszystko jest w tym: „Gdy jestem tak, jak jestem”. Widzisz, przez większość czasu jesteśmy wewnętrznie podzieleni. Nie lubimy zachowywać się w sposób, gdy nasze ego nie jest z nas dumne. Więc gdy jestem zawstydzony, przygnębiony, czuję się samotny lub niezręcznie, to mamy zwyczaj osądzać samych siebie. Gdy oceniam siebie, nie jestem „taki, jaki jestem”. Gdybym mógł być po prostu przygnębiony, zawstydzony czy samotny, nie byłoby żadnego problemu, to mój osąd tworzy problem.
Ani: Tak, i zwykle oceniamy je jako “negatywne” emocje, których według nas nie powinniśmy czuć albo nie chcemy czuć…
Dan: Kiedy będąc w tym stanie oceniamy siebie, tworzymy wewnętrzny podział. Zamiast być jednym, jest nas dwóch, jestem podzielony. Nie ma tu harmonii. Co więcej, gdy jestem zamknięty w tej walce ze sobą, nie mam żadnej łączności z czymkolwiek, co jest na zewnątrz, z innymi, ze światem, cały jestem opętany walką z samym sobą. Więc wszystko jest w tym, cały sekret życia, w tym wewnętrznym podziale, ja oceniający samego siebie. A antidotum to wprowadzenie bezstronnej siły. Czyli widzę siebie w tej wewnętrznej walce i sprowadzam część, która nie ocenia. Ten sędzie nie może zostać zlekceważony, bo to kolosalna siła. Właściwie to spotkałem się ze stwierdzeniem, że ten sędzia czy nasze ego to Tyran i wyzwoleniem dla człowieka jest wyzwolenie od tego Tyranu. Zatem jest to trudne, bo nasze ego ma silną władzę. Musimy być cierpliwi, musimy przyzwolić na ocenianie i nie zaczynać kolejnej walki z sędzią. Wprowadzamy tylko małą siłę bezstronności, ale to jedyny sposób. I ma to swój efekt, gdy pozwalamy sobie być takimi, jakimi jesteśmy, dochodzimy to wewnętrznej harmonii, do mindfulness. Zatem jest to naturalny stan, podczas której nie jesteśmy zaangażowani w tę wewnętrzną wojnę z samymi sobą. Powiedzmy, że czuję się zawstydzony, wtedy mój trud polega na dopuszczeniu uczucia wstydu, łącznie z moją oceną tego.
Ani: To cudowne! Uwielbiam tę ideę, jest to wyzwalające, jeśli doświadczamy tego stanu nawet tylko przez pół minuty. Warto tu dodać, że stale siebie oceniamy głównie dlatego, że gdy byliśmy dziećmi, ktoś nas samych oceniał. Podoba mi się ta prosta definicja: po prostu być tak, jak jesteśmy i akceptować wszystkie nasze myśli i emocje. Ten rodzaj podejścia, który ty przedstawiasz, była jedną z przyczyną mojego zainteresowania się mindfulness.
Dan: Wiesz co, Ani, Twoja odpowiedź: “Uwielbiam tę ideę, to jest wyzwalające nawet jeśli doświadczamy tego stanu tylko przez pół minuty” daje mi tyle radości. Moim całym życzeniem jest przekazać to przesłanie and mieć nadzieję, że ludzie to uchwycą, spróbują i załapią. Wszyscy z nas cierpią tak bardzo z powodu wielu przygniatających negatywnych emocji jak samotność, skrępowanie, nuda itd. Jednak nigdy nie jesteśmy uczeni tej niezwykle prostej techniki ‘pozostania z tym uczuciem’, a raczej tego, jak się ich pozbyć. “Przyzwolenie” na uczucie jest bardzo skuteczną metodą na pozbycie się tego uczucia. Zawsze próbujemy oprzeć się emocji, co z reguły nie działa. Ta technika nie tylko powoduje psychiczny dyskomfort, ale też fizyczny ból. Tak bardzo się boimy wszelkiego rodzaju dyskomfortu, fizycznego czy psychicznego. Tworzymy potwory z niczego i piekło dla samych siebie. Więc cieszę się widząc, że u Ciebie to działa, a pół minuty wystarczy, nie musimy robić tego godzinami. Pół minuty cierpienia z powodu nic nierobienia w metrze lub w domu. To jest przesłanie, które chcę nieść. Za przestępstwo uważam wypełnianie nastolatkom głów bzdurami. Jesteśmy w stanie im pomóc poznać lepiej siebie samych, zarządzać sobą i być szczęśliwszymi.
Ani: Tak, łapię to, choć u mnie to dopiero początek. Wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną w tej kwestii. Chciałam Cię zapytać o technikę. Nie stosujesz żadnej specjalnej techniki odnośnie miejsca, pozycji naszego ciała, sposobu oddechu albo czy nasze oczy powinny być zamknięte, czy otwarte. Choć przyznajesz, że właściwa postura może ułatwić medytację, np. proste plecy oraz stopy w kontakcie z podłożem. Ale to nie jest konieczne i zależy od nas.
Dan: Technika, którą się posługuję, może być nazwana techniką bez techniki. Aczkolwiek, warto mieć oprócz tej inne techniki w zanadrzu, by móc je próbować. Dobra postura może natychmiast zmienić nasze myśli i emocje, więc to zdecydowanie warte zgłębienia. Podążanie za oddechem, zwrócenie uwagi na doznanie w ciele, powtarzanie mantry, zwykłe bycie bardziej świadomym; istnieje wiele technik pomagających poprawić nam samopoczucie. Ja lubię tę technikę bez techniki, bo dla mnie to często najprostsze do wykonania. Tak naprawdę nie musimy robić niczego, tylko pozwalać i nie uciekać od tego, co czujemy. Inne techniki wymagają pewnego wysiłku albo przymusu, który nie zawsze jest dostępny dla nas. Ta technika bez techniki jest też najczystszą, ponieważ pozostajemy tak jak jesteśmy, nie zmieniając niczego.
Ani: Co Cię popchnęło, by zacząć interesować się uważnością, jeśli możesz uchylić rąbka tajemnicy z Twojej przeszłości? Jak długo i jak często to praktykujesz?
Dan: Kiedy miałem 19 lat, nagle sobie uświadomiłem, że jestem wielkim indywidualistą, który miał umrzeć. Nie myślałem wcześniej o wszechświecie, mojej śmiertelności i to straszyło mnie na śmierć. Wpadłem w głębokie przygnębienie. Potem jakoś po roku natknąłem się na nauki G. I. Gurdżijewa w książce In Search of the Miraculous. Nigdy wcześniej nie byłem zainteresowany ezoteryką. Zdawało mi się, że Gurdżijew w tej książce wiedział, o co chodzi w życiu. Szczególnie mnie uderzyło jego przesłanie, że człowiek jest maszyną i wszystko, co musimy zrobić, to poznać tę maszynę. Dołączyłem do grupy Gurdżijewa. To nie była intelektualna grupa, cała jej idea polegała na byciu w ciele, na połączeniu się z ciałem. Dla mnie nawet chwilowe połączenie z ciałem dawało mi trochę otuchy, czułem się lepiej.
Ani: Dziękuję, Dan, za podzielenie się swoją historią. Zgadzamy się co do niezgadzania się ze sobą, że nie jestem wielkim fanem Osho i Gurdżijewa. Jestem sceptycznie nastawiona do ich życia i co do moralności ich zachowań. Ale rozumiem, że ich filozofia miała zasadniczy wpływ na Twoje życie. I gdybym oddzieliła ich osobowość i bycie samozwańczym guru od idei, które głosili, to mogę znaleźć coś wartościowego dla siebie. Choć to, co mam wspólne z Gurdżijewem to jego półormiańskie pochodzenie. Lubię też muzykę, którą Gurdżijew skomponował razem z Thomas de Hartmann.
Wracając do moich pytań, kładziesz duży nacisk na ciało, co koreluje z Twoim zawodem jako osteopata. Pamiętam, gdy powiedziałeś: „Żyjemy w swoich głowach”, co jest absolutną prawdą w naszym zachodnim świecie. Zdaje się, że ignorujemy jego istnienie. Dlaczego nie wystarczy skupiać się i leczyć nasze mózgi i serca, ale również nasze ciała?
Dan: Nasze ciało jest pełne napięcia i zablokowane. W pewnym sensie to napięcie i zblokowanie kontroluje nasze myśli i emocje. Więc dopóki nie uwolnisz siebie, to zakleszczenie z ciała, głowy i serca nie zmieni się. Uwolnij napięcie w ciele, a będziesz wolny. To długi proces, ponieważ wzorce napięcia są głęboko zakorzenione. Uwalniamy siebie, a w następnej chwili wracamy do starych nawyków. Jeśli twoje ciało jest zupełnie wolne od napięć, to również twoje serca i głowa.
Ani: Rozumiem, to prawdziwy cel do osiągnięcia. Ten krótki post na Twoim blogu o ciele może być pomocny. Kiedy spotkałam Cię pierwszy raz, byłam pod wrażeniem Twojego ogromnego wewnętrznego pokoju i spokoju, który było czuć wokół Ciebie. Niezależnie od tego, czy mówisz, czy chodzisz, czy po prostu siedzisz, nie ma w Tobie pośpiechu ani presji. Powiedz nam, proszę, jak do tego doszedłeś? W jakim stopniu to jest kwestia Twojej introwertycznej osobowości, samodoskonalenia czy może innych czynników?
Dan: Byłem zaangażowany w tego rodzaju pracę od dłuższego czasu, ale główną transformację przeszedłem jakieś 6 lat temu, co pozwoliło mi poczuć znacznie więcej przestrzeni. Natknąłem się na książkę napisaną przez kobietę, która przejęła pracę Gurdżijew po nim, gdy zmarł w 1948 r. I w tym fragment, który mnie przekształcił to zwykłe powiedzenie: „Nie unikaj pustki”. Zawsze próbowałem wypełniać moją pustkę, a jej przekaz brzmiał: „Nie wypełniaj tego, znoś to, przyzwól na to”. Teraz widzę, że wszyscy próbujemy unikać naszego poczucia pustki, poprzez Internet, telewizję, pracę. Jednak kiedy pustka jest skonfrontowana, prędzej czy później przekształca się w coś przeciwnego. To mnie naprawdę uwolniło. I to właśnie cały czas staram się ćwiczyć. Żeby się nie oderwać, ale żeby ‘znosić [cierpieć] pustkę’.
Ani: Świetnie! Tym samym osiągnąłeś niesamowicie istotną umiejętność: oswojenie się z samotnością i nieuciekanie od siebie samego. Żyjemy teraz w świecie, gdzie nie jesteśmy w stanie ponudzić się czasem, zawsze próbując wypełnić przestrzeń śmieciami. Większość z nas na głębokim poziomie podświadomości wierzy, że nie jesteśmy wystarczający, że potrzebujemy kogoś lub czegoś, by poczuć się bezpieczni, cenni, wartościowi, szczęśliwi. Podczas gdy największą miłość, uwagę i troskę możemy sami sobie dać, a potem inni ludzie czy rzeczy mogą dodatkowo wzbogacić nasze życie. Ja też się z tym zmagam. Jednym z moich celów życiowych jest osiągnięcie tej mentalnej niezależności. W ostatnim czasie ćwiczę, jak mi wcześniej zalecałeś. Na przykład, gdy podróżuję, próbuję nie gapić się cały czas w telefon, tylko lubię obserwować ludzi w metrze i podążać za swoimi myślami. Albo gdy jestem w domu sama, próbuję nie włączać za każdym razem radia podczas gotowania lub nie oglądać youtube podczas jedzenia obiadu, tylko po prostu skupiać się i rozkoszować się rzeczą, którą robię w danej chwili. Czuję się dzięki temu mniej napięta, a bardziej zrelaksowana i spokojna.
Dan: Znowu, cieszę się bardzo, że to Cię relaksuje i uspokaja. Dla mnie to droga do wyzwolenia, do wolności. Ponieważ zawsze unikamy nierobienia niczego, wypełniamy nasz czas śmieciami: spotykaniem się z ludźmi, z którymi tak naprawdę nie lubimy przebywać, oglądaniem w telewizji rzeczy, które nas nie interesują. Gdy możemy być ze sobą, nie robiąc nic, jesteśmy wolni, i odnajdziesz wtedy w sobie wiele ukrytych talentów, i zaczniesz robić mnóstwo ciekawych rzeczy.
Długo byłem zaangażowany w świat coaching, ale doszedłem do wniosku, że tak, absolutnie my WSZYSCY mamy olbrzymi w sobie potencjał, wyjątkowe talenty, ale jak je odnaleźć? Moim zdaniem musimy mieć sposoby na radzenie sobie z naszym zblokowaniem. Gdybyśmy nie byli zablokowani, życie nie byłoby problemem. Ale większość swojego czasu spędzamy na byciu uwięzionym i na tuszowaniu naszego poczucia pustki. Dobry coach powinien słuchać, a słuchanie to najpotężniejsza rzecz, jaką możemy zrobić. Ale jedna godzina w coachem, jedna godzina, gdy jesteśmy wysłuchiwani przez coacha, to zdecydowanie niewystarczające, mniej istotne, że kosztowne. Czego według mnie naprawdę potrzebujemy to nauczenie ludzi słuchania samych siebie. A co słuchanie oznacza? To jest to, o czym wcześniej rozmawialiśmy, to nie osądzający stosunek wobec siebie, to dawanie sobie oddechu, przestrzeni.
Ani: Tak, w pełni się zgadzam, że każdy z nas ma pełen potencjał w sobie, by stać się swoim najlepszym przyjacielem, coachem, terapeutą itp. Czyli wykonałeś pewnego rodzaju autoterapię i dalej to praktykujesz… Byliśmy uczeni, że zawsze potrzebujemy kogoś, kto nas poprowadzi. Ty robisz coś zupełnie odmiennego: pozwalasz sobie być swoim przewodnikiem. Dlaczego uważasz, że to ważne?
Dan: Potrzebujemy wzmacniać się nawzajem. Jeśli istnieje przywódca, wtedy zwykle pozbawia mocy ludziom będącym prowadzonymi.
Ani: Jedną z najlepszych rzeczy na Twoich spotkaniach Mindfulness jest prawdziwa wolność. Stosujesz “zasadę bez zasady”, co oznacza, że nigdy nawet nie próbujesz wymusić ludzi do robienia czegokolwiek albo do medytacji w jakiś szczególny sposób, albo do konkretnych zachowań. Uwielbiam to podejście i uważam, że wolność jest najbardziej podstawową i kluczową wartością, potrzebą ludziom, by czuć się komfortowo i być w stanie się rozwijać. Co Cię skłoniło do takiego nietypowego sposobu bycia i prowadzenia zajęć (wiem, że nienawidzisz, gdy ktoś mówi Ci, co masz robić)?
Dan: Tak, nienawidzę, gdy ktoś mówi mi, co mam robić, głównie dlatego, że nikt tak naprawdę nie może nam mówić. Więc tak, to jest trudne, ale nawiązuje to do Twojego poprzedniego pytania. Chodzi o to by, priorytet grupy polegał na wzmacnianiu jednostki. Jeśli wzmocnienie jednostki jest pierwszoplanowe, wtedy czuję, że otrzymana wartościowa energia może mieć przełomowy efekt dla indywiduum. To zamiar wzmocnienia jest potężna, zatem ponad tym, co zostało powiedziane lub zrobione, tu chodzi o chęć wzmocnienia innych. Doświadczyłem też na sobie negatywnego działania bycia do czegoś zmuszanym. Na przykład, wcześniej rozmawialiśmy o postawie. Jeśli chcesz usiąść, położyć nogi na podłożu i dobrze się z tym czujesz, rób tak, jeśli nie, zostań tak, jak jesteś. I pamiętaj, że w każdym momencie czego innego potrzebujemy.
Ani: W jednym z naszych głębokich rozmów powiedziałeś mi, że nie wyobrażasz sobie życia bez bycia buntownikiem. Wyjaśnij szerzej, proszę, co masz na myśli, mówiąc o buncie.
Dan: Tu raczej chodzi o postrzeganie buntownika jako osobę, która jest w stanie myśleć samodzielnie. Samodzielne myślenie nie jest tak często spotykaną właściwością u ludzi. Moim zdaniem jedyna rzecz, która naprawdę może nam pomóc w niezależnym myśleniu, to bycie wewnętrznie wolnym. Teraz wracamy do tego, co mówiliśmy wcześniej. Jak być wewnętrznie wolnym? Dla mnie najbardziej skutecznym sposobem osiągnięcia tego jest przestać uciekać od poczucia naszej wewnętrznej pustki. Cały nasz strach wynika z uczucia, że jesteśmy nikim; nasza wewnętrzna pustka, którą doświadczamy, gdy nie jesteśmy w nic zaangażowani. Nasz strach przed śmiercią, że nic nie pozostanie po nas po śmierci, pochodzi z tego utożsamiania siebie jako pustych. Jednak, tak jak powiedziałem wcześniej, jeśli konfrontujemy się z tym uczuciem pustki, nie próbujemy tego zasłaniać, ono się przekształca. Wtedy wiemy, że tego rodzaju pozorna pustka nie istnieje. Dlatego nasze uczucie na temat śmierci się zmienia, kiedy uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy puści, jak kiedyś myśleliśmy. Stajemy się o wiele bardziej wolni, bo nie spędzamy całego naszego czasu na uciekaniu od siebie samych. Wtedy zaczniemy odkrywać ukryte w nas talenty i potencjał, one po prostu wypłyną na powierzchnię.
Dziękuję bardzo za możliwość podzielenia się tym z Tobą i z Twoimi Czytelnikami. Jestem wielce wdzięczny.
Tu znajdziecie więcej informacji na temat grupy Mindfulness, którą Dan prowadzi: https://www.meetup.com/Coaching-Exchange/
Zapraszam też na stronę Dana: http://themindfulnesswalk.com/
Jeśli masz jakiekolwiek pytania do Dana (lub do mnie), możesz śmiało je zadać w komentarzach poniżej 🙂