W Polsce psychologia nie cieszy się dobrą opinią.To nadal trochę szemrany temat. Mieszkając w Londynie zauważyłam, że nie ma takich uprzedzeń. Gdy mówię, że piszę bloga o psychologii, eksploruję ten temat od wielu lat i że ją studiuję, to nikt nie patrzy na mnie z podejrzeniem, a raczej wyraża zaciekawienie. Natomiast psychoterapia i zdrowie psychiczne nadal są tematami tabu w wielu kulturach. 

Należy podkreślić, że tak jak w każdym zawodzie, również wśród psychoterapeutów są czarne owce, średniaki i wybitni. I wcale nie jestem zaskoczona tym zjawiskiem, bowiem cały świat jest zbudowany ma podobnej zasadzie. Sztuka polega tylko na tym, by wybrać tych wybitnych, a nie uprzedzać się i rezygnować, gdy trafi się na słabych. Zatem nie chcę w tym tekście skupiać się na anomaliach w psychologii. W pierwszej części tego wpisu wspomniałam o sześciu mentalnych ograniczeniach, które nas powstrzymują przed psychoterapią. W tej części chcę pokazać nasze błędne wyobrażenia na temat specjalistów z dziedziny psyche.

1. Błędne przekonania i brak zaufania

Wielu osobom psychoterapeuci jawią się jako podejrzane ugrupowanie, której celem jest zbałamucić nas, oszukać i wypuścić w gorszym, niż się znajdowaliśmy, stanie. Inni z kolei są przekonani, że psycholog posiada jakąś magiczną, tajemną wiedzę o ludziach i cudowną moc uzdrawiania. Jakoby jego jedno badawcze spojrzenie w naszym kierunku wystarczyło, aby znał wszystkie nasze myśli i wiedział, kim jesteśmy. A jedno jego słowo lub konkretna technika miałaby nas wyleczyć na zawsze. Prawdą jest, że wnikliwy specjalista będzie w stanie wysnuć pewne teorie i wnioski na nasz temat po naszym zachowaniu, gestykulacji, mimice czy słowach. Jednak wynika to ze zwykłej znajomości funkcjonowania człowieka i doświadczenia, które zdobyli podczas swojej pracy. Nie ma w tym żadnej magii, jako że umiejętność interpretacji zachowań ludzkich posiadają również osoby bez akademickiego psychologicznego wykształcenia. Psycholog tak naprawdę nie ma żadnego pojęcia na nasz temat, póki my nie udostępnimy mu tej wiedzy.

Niektórzy mogą też się bać, że psychoterapeuta wykorzysta przeciwko nim tę wiedzę, którą o sobie udostępnił. A poza tym głupio przecież obcej osobie opowiadać o swoich intymnych sprawach. Owszem, warto być czujnym i otwierać się na tyle, na ile czujemy się bezpiecznie. Jednak nadmierna podejrzliwość i brak zaufania wobec innych ma swoje głębokie podłoże w przeszłości i odbija się na każdej relacji w naszym życiu. Już to jest wskazaniem do szukania pomocy, aby zdobyć zaufanie i utraconą wiarę w dobro ludzi: nie wszystkich, ale wielu.

2. Stereotypy i uprzedzenia

Na przykład argument:Psycholodzy sami mają problem ze sobą”. Owszem, niektórzy mają i wcale mnie to nie dziwi. Same studia psychologiczne lub podyplomowa szkoła psychoterapii nie leczy w sposób cudowny wszystkich absolwentów. Dlatego każdy terapeuta powinien najpierw przejść własną terapię, żeby nie przenosić swoich niepozałatwianych spraw na pacjentów. Ale to też nie leczy kogoś zupełnie i na wieczność: „Po pierwsze, wszyscy poniekąd mamy problem sami ze sobą. My naprawdę wszyscy jesteśmy w pewnym sensie nienormalni. Bo mamy swoje gorsze momenty, swoje fobie, kompleksy, porażki. Natomiast ta opinia bierze się stąd, że moim zdaniem faktycznie psychologię wybierają ludzie, którzy mają pewien poziom wrażliwości, która może sprawiać, że im na początku w życiu jest ciężko” (Maria Rotkiel, psychoterapeutka). Nie możemy zapominać, że terapeuci to jedna z niewielu grup profesjonalnych fachowców na świecie, która może nam pomóc pozbierać się po traumatycznych doświadczeniach i stać się (w miarę) zdrowymi, pełnowartościowymi w swojej ocenie ludźmi. Terapeuci wykonują szalenie trudną, wyczerpującą i żmudną pracę, bowiem odkręcanie błędów wychowawczych trwających jakieś 20 lat wymaga ogromnej ilość wiedzy, cierpliwości i empatii.

nie korzystamy z psychoterapii

3. Dewaluacja psychologii i terapeuty

Od znajomej, z którą rozmawiałyśmy o psychologach, usłyszałam argument, który miał wykazać jej uzasadnione negatywne nastawienie do specjalistów tej maści: „Byłam kiedyś [pod koniec XX w.] u psychologa, w ogóle mi nie pomógł, nie wiedział, jak rozwiązać mój problem”. Jej wniosek na podstawie tego jednego doświadczenia sprzed 15 lat był następujący: psycholodzy wcale nie pomagają, nie znają się na człowieku. Kilka lat temu zetknęłam się też z poglądem z ust mężczyzny, który mnie kompletnie powalił: „Jedynym motywem terapeutów (mężczyzn) prowadzących terapię z pacjentkami jest zaciągnięcie ich do łóżka”. Poprzez tego typu uzasadnienia niektórzy mają na celu deprecjonowanie zawodu psychologa, psychiatry lub psychoterapeuty jako bezużyteczne, przekłamane lub nawet szkodliwe. Czytając negatywne doniesienia oraz czerpiąc z własnych pojedynczych doświadczeń utwierdzają siebie w przekonaniu, że nie warto szukać pomocy u psychologów. Potrzebują się uciec do takich manipulacji wobec siebie, bo w innym przypadku musieliby przyznać, że istnieją osoby poza nimi, które są w stanie wyciągnąć ich z ich własnych konfliktów – co uderzałoby mocno w ich poczucie sprawczości i mocy, której mocno się trzymają. Ponadto musieliby udać się do takiego specjalisty, co wymagałoby od nich nauczenia się pokory oraz pokonania wielu własnych lęków, o których pisałam w pierwszej części.

W zakres dewaluacji terapeutów można też zaliczyć przekonanie właściwe dla przeintelektualizowanych „mędrców”. Pamiętam szczerze zadane pytanie jednego z takich osobników do innego wyleczonego już z przeintelektualizowania śmiertelnika: „Czy Twój terapeuta jest tak samo inteligentny jak Ty, żeby można było porozmawiać  z nim na poziomie?”. Gdy cały świat się postrzega tylko z punktu widzenia rozumu i logiki, a emocjom mówi się: „papa”, to pozostaje tylko wyśmiewający lub wypierający wszelkie uczucia cynik. Ale to temat, któremu warto poświęcić oddzielny wpis.

Podtrzymuję swoją opinię, według której psychoterapia to jedna – choć nie jedyna – z najbardziej skutecznych metod w pracy nad sobą. Pomaga naprawić błędy kulturowo-wychowawcze: takich errorów w naszej głowie. Uleczający okazuje się regularny kontakt z drugim człowiekiem – specjalistą, który darzy nas pełną akceptację oraz towarzyszy nam, byśmy z czasem nauczyli się autoterapii. Decyzja o psychoterapii wymaga od nas ogromnej odwagi i wewnętrznej silnej motywacji, by zająć się wreszcie sobą.

Ani